Palenie pomaga tłumić dawne smutki. Aby stać się wolnym, trzeba je "wziąć na klatę, jeszcze raz poczuć i ochota na papierosy zniknie samoistnie.

Przymus kontra wolna wola

czyli BAJKA O SŁOŃCU I PÓŁNOCNYM WIETRZE. Czym kierujemy się w życiu? Siłą czy mocą? 

 

 

 

Dysputa o to co jest potężniejsze - siła czy moc

Dawno dawno temu byli sobie dwaj przyjaciele - Słońce i Północny Wiatr. Choć mieli różne natury i charaktery, bardzo lubili swoje towarzystwo. Uwielbiali wieść długie dysputy nad naturą rzeczy, tym co dobre, a co złe, niewidzialnymi mocami, których nie widzi oko, ale czuje dusza.
 
Pewnego dnia, kiedy rozprawiali o tym, co ma największą siłę we Wszechświecie, Północny Wiatr rozzłościł się na Słońce. Uważał, że nie ma ono racji. Nie zgadzał się z argumentami Słońca nic a nic. Był przekonany, że to on ma największą siłę i postanowił mu to udowodnić. Słońce złościło go tym bardziej, że pomimo jego gniewu, uśmiechało się do niego serdecznie. Widząc to, miał ochotę pięścią zetrzeć ten dobrotliwy uśmiech z jego promieniejącego oblicza. 
 

Cel - pozbawić wędrowca płaszcza

Wiatr, który lubił działać szybko, zaproponował zakład. Patrząc z góry na ziemię, wskazał małą sylwetkę samotnego wędrowca z plecakiem na plecach, idącego polną drogą, otulonego szczelnie płaszczem. Dobrze, mój drogi - powiedział do Słońca. Przekonasz się kto z nas dwóch jest silniejszy. Dla mnie to oczywiste. Ale widocznie musisz poczuć dotkliwie swój błąd. Zwycięzcą będzie ten, kto pierwszy zdejmie płaszcz z tego wędrowca. I skończy się ten niedorzeczny spór, w którym jesteś ślepy na prawdę.
 

Siła i mnóstwo wysiłku - efekt?

Wiatr, pewny siebie, nie czekając długo, skoczył w dół ku wędrowcowi. Dmuchnął mu prosto w twarz. Wędrowiec skulił się nieco i szedł dalej. Wiatr dmuchnął mocniej i zakręcił wirem wokół wędrowca. Ten skulił się jeszcze bardziej i pochylił, nieco zwalniając kroku, ale szedł nadal. Północny Wiatr zawył ze złości i zaczął dmuchać jeszcze mocniej, uderzając wędrowca podmuchami to w twarz, to w plecy, to starając się lodowatym językiem wcisnąć pod płaszcz, żeby go z wędrowca zedrzeć. Wędrowiec, ledwie mogąc złapać oddech i utrzymać równowagę, z całych sił przyciskał płaszcz do siebie i kurczowo trzymał jego poły. Im więcej wiatr dął, tym bardziej wędrowiec kulił się w sobie i otulał płaszczem. Północny Wiatr złościł się coraz mocniej. Wędrowiec to był przecież mały pyłek, którego mógł zmieść jednym podmuchem. Dlaczego ta nieznośna istota tak się opiera? - pomyślał. Muszę dźgnąć go w jego czułe miejsce. Ten człowiek wyraźnie zaczął działać mu na nerwy. I zawył głośniej i wbił wędrowcowi lodowate szpilki w ciało, przedzierając się przez materiał płaszcza w najskrytsze i najdelikatniejsze jego zakamarki. Wędrowiec zatrzymał się i skupił w sobie całą swoją siłę. Zacisnął palce na tkaninie i trzymał mocno. Nie puszczał choć wiatr dwoił sie i troił w swoich wściekłych wysiłkach.
 
Długo trwała ta walka. W końcu Północny Wiatr, wydając z siebie ostatnie gniewne prychnięcie, oklapł, sflaczał i opuściły go wszystkie siły.
 

Moc i zero wysiłku, a czysta radość - efekt?

I wtedy zaświeciło Słońce. Zaczęło się uśmiechać i świecić coraz mocniej i mocniej. Świat nabrał soczystych kolorów i ziemia wzięła głębszy oddech. Wędrowiec wyprostował się i zaczął iść miarowym krokiem. Po chwili zaczął pogwizdywać wesoło. A Słońce uśmiechało się patrząc na niego i słuchając jego melodii. Zauważyło, że wyjął chusteczkę z kieszeni i otarł czoło z potu. Uśmiechnęło się na ten widok jeszcze serdeczniej. Wędrowiec zatrzymał się, lekko zasapany i… zdjął płaszcz.
 
 

 

Powrót na górę strony

13 marca 2021

Lista artykułów

Lista kategorii tematycznych

zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie

Uzdrawianie siłami natury

Agnieszka Pareto

SESJE INDYWIDUALNE

online

KLIKNIJ po więcej informacji

KONTAKT

kontakt@agnieszkapareto.com