Równowaga w dawaniu i braniu w przyjaźni.

O mówieniu NIE i przyjaźni (oraz innych relacjach)

Spotykam się od wielu lat z twierdzeniem: "nie odmówię, nie powiem NIE, bo jej / jemu zrobię przykrość".

 

 

 

 

Odmawiać czy nie odmawiać?

Zaciekawiło mnie, co w takiej sytuacji się dzieje i kto komu i czy w ogóle ktoś komuś robi przykrość. 

 

Żeby móc zobaczyć to wyraźniej, postanowiłam rozbić przykładową sytuację  na czynniki pierwsze.

 

  • Ktoś czegoś od nas chce. 

  • My nie mamy ochoty mu tego dać lub zrobić (mamy swój powód).

  • Dajemy mu to wbrew sobie, bo wydaje nam się, że jak odmówimy, "będzie mu przykro".  

  • Ten ktoś dostaje coś, czego nie chcieliśmy mu dać. 

  • Jesteśmy źli na niego, że swoim zachowaniem "wymusił" na nas taką decyzję. Obwiniamy go, że czujemy się źle przez jego zachowanie. Naszym zdaniem, to jego wina, że odmawiając jego prośbie, czulibyśmy się  jak egoiści.

  • Jesteśmy w duchu źli również na siebie, że ulegliśmy. 

 

Jakie są możliwe konsekwencje takiego rozwiązania?

 

Lęk przed byciem szczerym

Ktoś coś od nas dostał, ale nie dostał jasnego komunikatu, że tego mu dać nie chcieliśmy. Jesteśmy niezadowoleni w gruncie rzeczy z siebie, ale mamy pretensje do drugiej strony, że "wymusiła" na nas zgodę. Nie przyznajemy się jednak do tego otwarcie, bo boimy się, że moglibyśmy inaczej być uznani za egoistów, a tego nie chcemy. "Zatruwamy" atmosferę relacji nieszczerością i dystansujemy się, całą winą za powstałą sytuację obarczając drugą stronę, choć to my tak naprawdę ją wytworzyliśmy, nie będąc szczerymi od samego początku.

 

Wyobraźmy sobie sytuację, w której dokonujemy innego wyboru. 

 

  • Ktoś czegoś chce od nas. 

  • My nie mamy ochoty mu tego dać lub zrobić (mamy swój powód). 

  • Mówimy tej osobie grzecznie i szczerze NIE (nie dam ci tego, nie zrobię czegoś, o co mnie prosisz itp. - mając swoje powody, o których nie musimy mówić i mamy do nich prawo). 

  • Osoba jest niezadowolona i / lub zła na nas. Jeśli mówi i okazuje nam to wprost, nie jest jeszcze tak źle, bo można się do tego odnieść i rzecz wyjaśnić, ale kiedy udaje, że jest ok, to ponieważ to nieprawda, atmosfera robi się nieszczera, a my i tak czujemy, jak jest "pod spodem". 

  • Czujemy się jak egoiści i zachowanie drugiej osoby potwierdza, iż tak właśnie powinniśmy się czuć, ale mamy choć satysfakcję, że pozostaliśmy wierni samym sobie. 

 

Co różni obie sytuacje? 

 

W pierwszej - daliśmy lub zrobiliśmy coś wbrew sobie, jesteśmy niezadowoleni z kogoś, bo uważamy, że stało się to przez  jego "wymuszenie", "zatruwamy" relację swoją nieszczerością (nie przyznajemy się, że zgodziliśmy się, wcale tego nie chcąc, bo się boimy wyjść na egoistów), ponadto jesteśmy niezadowoleni i czujemy do siebie niesmak, że zdradziliśmy samych siebie.

Plusów (+) brak.

Minusy (-) to w zasadzie wszystko. 

 

W drugiej - nie daliśmy, nie zrobiliśmy tego, co ktoś od nas chciał (wybraliśmy w zgodzie z sobą), ten ktoś jest niezadowolony i/lub zły i dystansuje się, "zatruwa" relację swoją ukrytą pretensją do nas, my "zatruwamy" atmosferę relacji swoim poczuciem winy z powodu, że "zrobiliśmy temu komuś przykrość" oraz mając ukryty żal za bycie przez niego traktowanym w ten sposób za wybór lojalności wobec nas samych.

Plusem jest (+), iż podjęliśmy decyzję w zgodzie ze sobą (brawo dla nas).

Minusy (-), to pozostałe elementy. 

 

Niezależnie od tego jak bardzo obie sytuacje "najeżone" są minusami, korzystniejsza wydaje się opcja lojalności względem nas samych, skoro już znaleźliśmy się w relacji, która nie pozwala nam mieć i wolności do decydowania o sobie i serdeczności w jednym.

 

Lojalność względem siebie "zatruta" poczuciem winy

Dlaczego czujemy się winni w niektórych relacjach, kiedy decydujemy o naszej osobie czy własności w zgodzie ze sobą? 

 

Króluje dość powszechne, a nie w pełni uświadomione przekonanie, że w bliskich relacjach powinniśmy chętnie udzielać naszego czasu, własności, uwagi na każde życzenie drugiej strony. Odmowa traktowana jest jako akt nielojalności i zdrady, a na nas spada klątwa poczucia winy, że kogoś nią skrzywdziliśmy oraz czyjeś, kolokwialnie mówiąc, "fochy". Wybieramy zatem często zadowalanie kogoś, gdyż nie chcemy być uznawani za samolubnych i nielojalnych. Jeśli jednak zdarza nam się zdecydować inaczej i odmawiać prośbom - "kupujemy w pakiecie" czyjeś ukryte pretensje i złość, a my czujemy się winni, mając przekonanie o tym  jak swoja odmową drugą osobę "skrzywdziliśmy". Wybierając siebie, nie możemy już liczyć na serdeczność drugiej strony. Albo - albo.

 

Co jest ciekawe, słyszę, iż mamy wszelkie prawo odmawiać, bo jesteśmy wolnymi ludźmi. Czy ma to jednak potwierdzenie w rzeczywistości?

 

Wolność do szczerej odmowy - podstawą dobrej relacji

Jeśli faktycznie mamy wolność w relacji i każda ze stron ma prawo mówić NIE, nie powinno to w żaden sposób niszczyć relacji ani jej stron do siebie dystansować. Jeśli jednak w wyniku odmowy którejkolwiek ze stron relacja zaczyna się chwiać, powstaje wątpliwość czy rzeczywiście strony posiadają fizyczne prawo do mówienia NIE w tej relacji, czy tylko ma ją np. jedna ze stron, a druga nie lub nie ma żadna z nich, choć twierdzi się inaczej. 

 

Czy prośba, która nie pozostawia miejsca na odmowę, gdyż w jej wyniku psuje się relacja, jest prośbą czy ukrytym rozkazem, na który można odpowiedzieć tylko TAK, żeby nie popaść w niełaskę "proszącego"?

 

Czy można zakwalifikować do gatunku przyjaźni relację, w której nie ma miejsca na odmowę i pozostanie w niezmienionych, przyjaznych, szczerych, życzliwych stosunkach, kiedy strony podejmują decyzje w zgodzie z sobą i czasami mówią NIE na prośby tej drugiej strony?

 

Czy powyższe kwestie dotyczą wyłącznie przyjaźni i relacji opartych na emocjonalnej bliskości czy powinny cechować jakiekolwiek relacje międzyludzkie, bez względu na stopień zażyłości?

 

Miło i "zgniło" czy miło jako skutek - szczerze?

Co jest lepsze - żeby było miło czy szczerze? A może, kiedy nie jest szczerze, to i tak naprawdę nie jest miło, a tylko się tak wydaje?

 

A może, kiedy jest szczerze, to przynajmniej jest solidny grunt do tego, aby, nawet gdy przez chwilę nie jest  miło, mogło się tak stać w wyniku autentyczności i chęci porozumienia obu stron? 

 

Wspierać lojalność względem siebie własną i przyjaciela, zachęcając do szczerej odmowy

Dlaczego bywa nam przykro, kiedy nasz przyjaciel (lub ktokolwiek) odmawia zdrady samego siebie, żeby spełnić naszą prośbę? Dlaczego boimy się, że naszemu przyjacielowi (lub komukolwiek) zrobimy przykrość, zdradzając samych siebie, żeby go zadowolić?

 

Skąd wziąć relacje, w których pozostaniemy w zgodzie z sobą i będziemy w tym z życzliwością drugiej strony wspierani, a my będziemy się jej odwzajemniać tym samym? A może już takie mamy? A może w tych, w które wejdziemy, będziemy musieli zacząć być wierni sobie i pozwolić na to innym, mając już świadomość, że wolność mówienia NIE oraz serdeczność i bliskość  nie muszą się, w przyjaźni zwłaszcza, wykluczać.

 

Czy mówiąc szczerze NIE - robimy komuś przykrość? 

 

Jeśli okazuje się, że obcej osobie - cóż, mówi się trudno. Nie każdy musi akceptować nasze decyzje. Żyjemy dalej, ciesząc się z wierności i lojalności w stosunku do samych siebie.

 

Test na prawdziwą bliskość

Jeśli okazuje się, że komuś bliskiemu - warto się przyjrzeć czy nie ulegamy złudzeniu bliskości, jeśli milej by była widziana przeciwna decyzja.

 

Jeśli sobie - warto się zastanowić czy jesteśmy życzliwi samym sobie i czy ta, najważniejsza w naszym życiu relacja, nie wymaga solidnego remontu.

 

 

 

Powrót na górę strony

20 czerwca 2020

Lista artykułów

Powrót do listy artykułów

zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie

Uzdrawianie siłami natury

Agnieszka Pareto

SESJE INDYWIDUALNE

online

KLIKNIJ po więcej informacji

KONTAKT

kontakt@agnieszkapareto.com