Starość to nie nieuchronność. Wiek to nieuchronność, a ten nie niesie z sobą negatywu, chyba. Negatyw jest w naszym umyśle, a ten można zakwestionować

Horror nerwobólu

Kto go przeżył - wie na jaką potrafi człowieka  wystawić próbę. Ale choć jest wielki, więksi jesteśmy my - właściciele naszego ciała i umysłu i to my potrafimy nad nim zapanować, aby on nie zapanował nad nami.

 

 

 

Rozluźnienie i poddanie fali - drogą do "zbawienia"

Zdarzały mi się na przestrzeni życia i zdarzył mi się kilka dni temu nerwoból. Ten ostatni pojawił się za uchem, w rejonie podstawy czaszki po prawej stronie. Towarzyszący mu ból jest jak porażenie prądem elektrycznym - niezwykle silny, ostry i przejmujący - promieniujący wzdłuż innych nerwów po obszarze całego ciała. Wyjątkowo paskudna rzecz. Jego fala trwa krótko - zaledwie sekundę, a może nawet jej ułamek, ale ten moment dłuży się niczym wieczność, a przychodzi dość często, bo nawet co kilkadziesiąt sekund. Potrafi zatruć życie, jeśli podchodzić do niego w konwencjonalny sposób - jako zewnętrzną przeszkodę - i zwalczać, zamiast zrozumieć tkwiące w nim dobrodziejstwo.
 
Dawniej witałam te sesje z ogromnym przygnębieniem wiedząc, iż bez profesjonalnej medycznej pomocy nie jestem w stanie przerwać tego horroru. Jedynie lek na bazie opiatów, przepisany przez neurologa, był w stanie zakończyć moje męki. Do tego czasu moje dni i noce wypełniało cierpienie. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Noc nie przynosiła odpoczynku, a jedynie jeszcze większe przygnębienie i rozpacz.
 

Świadomość własnej sprawczości - źródłem mocy

Odkąd zrozumiałam, dzięki wyleczeniu zatok, astmy, migreny oraz całego łańcuszka innych schorzeń, na które chorowałam przez większość życia, iż wszelkie choroby ciała pochodzą od uwięzionej w ciele energii stłumionych i wypartych emocji, które swoim naporem wywołują stres, tą zasadę zaczęłam stosować do wszelkich bieżących dolegliwości, pojawiających się w moim życiu i zauważać, iż - uwolnione - znikają, by już nigdy więcej nie powracać, zwracając w trakcie procesu część energii, która je dotąd utrzymywała przy życiu.
 
Dolegliwości cielesne, to informacja, iż pozostało w nas jeszcze nieco nieuświadomionej, działającej w nas energii, która napiera od wewnątrz i próbuje się wydostać. Nasza niewiedza połączona ze strachem powodują, iż usilnie próbujemy ten napór powstrzymać, bojąc się oczywiście dyskomfortu, który temu “wychodzeniu z nas” tej energii towarzyszy. Tak jak jednak nie da się bez konsekwencji powstrzymać wody płynącej z kranu poprzez zatkanie go palcem, gdyż woda i tak znajdzie swoje ujście, ale robiąc po drodze sporo zniszczeń, tak samo powstrzymywanie naporu energii ukazującego się w postaci dolegliwości fizycznych (również psychicznych) kończy się konsekwencjami w naszym ciele i umyśle.
 

Ból  - powodem do radości? 

Mój nerwoból sprzed kilku dni przyszedł znienacka i bez uprzedzenia. Wiedząc już teraz, co oznacza, ucieszyłam się, bo ujrzałam perspektywę kolejnej warstwy wolności na horyzoncie i zwróconej mi życiowej energii po uwolnieniu “zakopanych” pod nim emocji. Przez te kilka dni, kiedy emocje się “wykluwały”, starałam się maksymalnie rozluźniać ciało (choć było niełatwo przy tych bólowych spazmach), smarowałam bolesne miejsce maścią tygrysią (bardzo dobrym miejscowo działającym chińskim preparatem o działaniu rozgrzewająco-chłodzącym), uciskałam bolące miejsce (tak, wiem, to się wydaje najbardziej kontrowersyjne) i przyjęłam postawę widza w teatrze, który ogląda spektakl, nie angażując się w niego osobiście.
 

Czasem bywa bardzo trudno pomimo świadomości

Ból był na tyle silny, że - pomimo swojej wiedzy i doświadczenia w tym temacie - miałam ochotę bynajmniej opuścić ten niewygodny fotel widza, krzyczeć, tupać i gryźć. Zauważyłam, że właśnie te momenty wywoływały ból jeszcze większy, bo napinałam mięśnie, a to rodziło jeszcze większy opór. Paradoksalnie - zauważyłam kiedyś, że tym co zmniejsza ból jest rozluźnienie, czyli dokładnie przeciwna rzecz do tego, co ma się ochotę zrobić, kiedy nas coś boli.
 

Po fali bólu zwykle przychodzi fala emocji

Wzmożona dyscyplina w rozluźnianiu całego ciała zaowocowała pojawieniem się pierwszych fal emocji - dojmującego smutku. Nie miał on związku z moją bieżącą sytuacją życiową, w której jest wiele słońca i radości. Wiem z doświadczenia, że jest to smutek z przeszłości. Fala trwała kilka minut, pojawiły się nawet łzy, a kiedy minęła, w ciele - szczególnie z tyłu głowy, na szyi, karku oraz plecach zaczęły pełzać ciepłe prądy, z lekkim mrowieniem i kłuciem tysięcy drobnych igiełek - bardzo przyjemne. Po niedługiej chwili i one ustały, a z moich płuc wydostało się spontaniczne głębokie westchnienie. Nerwoból nieco ucichł po tej sesji i dał mi chwile wytchnienia.
 

Ból nie zasilany oporem albo reakcją - nieuchronnie z czasem zanika

Pojawił się ponownie po godzinie, choć nie był już aż tak intensywny - odczuwałam go tak, jakby był nieco “rozlany”, już nie tak tnący i ostry. Maksymalne rozluźnienie ciała, głębokie świadome oddychanie oraz uciskanie z wyczuciem bolesnego miejsca zaowocowały kolejną falą emocji. I przebieg tej części był do poprzedniej całkiem podobny. I znów - porcja uwolnionej energii, ulga i zmniejszenie bólu. Aż… po kilku dniach zniknął zupełnie, pozostawiając mnie lżejszą, jeszcze pogodniejszą i spokojną. I wiem, że TE emocje, które uwolniłam i pożegnałam, już nigdy do mnie nie powrócą ani nie będą powodować zniszczeń w moim organizmie. Jeśli cokolwiek się jeszcze pojawi, będzie to znak, że przeszłość puka od wewnątrz i domaga się powrotu tam, gdzie jej miejsce.
 
Fala jakiejkolwiek energii, w tym energii objawów chorobowych, będących energią emocji, jeśli nie stawiać jej oporu i nie zasilać reakcją, a jedynie skupiać na niej świadomą uwagę - musi się z czasem rozładować.
 
 

 

Powrót na górę strony

24 marca 2021

Lista artykułów

Lista kategorii tematycznych

zapraszam na mój profil na Instagramie:
pytania, które - zmieniając świadomość - zmieniają życie

Uzdrawianie siłami natury

Agnieszka Pareto

SESJE INDYWIDUALNE

online

KLIKNIJ po więcej informacji

KONTAKT

kontakt@agnieszkapareto.com